WYBITNA STEREOFONIA I RADOŚĆ Z ODSŁUCHU
WSTĘP
Zanim rozpocząłem pisanie tej recenzji, dokładnie prześledziłem historię firmy Spendor. Moją uwagę zwróciła ewolucja, jaką przeszedł Spencer Hughes i jego produkty.
Od domowego zacisza, gdzie funkcjonowała manufaktura produkująca pojedyncze egzemplarze – po dojrzałe produkty, powstałe na bazie komputerowych projektów, przy użyciu najnowocześniejszych materiałów.
Ale w tych najbardziej zamierzchłych czasach powstały słynne monitory BBC – jeden z najbardziej cenionych produktów w historii Spendora.
Dziś Spendor to jedna z najbardziej liczących się firm w Europie. Cieszy się ogromnym zaufaniem wśród miłośników dobrego dźwięku. Nie jest nastawiona na produkcję masową, raczej na wybrednego klienta, który doskonale wie co kupuje.
Współczesna oferta firmy składa się z trzech linii głośników: serii CLASSIC, A-line i D-line.
Pierwsza z nich to najtańsze kolumny – można rzec – budżetowe, A-line to bardzo fajnie wyglądające podłogówki i wreszcie seria D – najbardziej zaawansowana. Następca modelu D-9 – D-9.2 kosztuje obecnie w Wielkiej Brytanii około 7700 £.
My przyjrzymy się dziś modelowi D-7, czyli oczko niżej w porównaniu do D-9. W Polsce można go kupić (w zależności od okleiny) od 16.900 do 19.900 PLN.
Sprzęt dostarczył nam salon Nautilus przy ulicy Malborskiej 24 w Krakowie.
BUDOWA
Spendor D-7 to klasyczna kolumna dwu i pół drożna. Niewysoka. Ma formę prostopadłościanu. Jest wykonana z płyty MDF, z okleiną imitującą drewno. Do wyboru kilka kolorów: biel, czarny popiel, wiśnia, orzech włoski i dąb.
Układ przetworników jest klasyczny: dwa woofery i tweeter.
Jeden z nich jest standardowym midwooferem, a drugi odpowiada za reprodukcję tonów niskich. Oba mają po 18cm średnicy. Driver nisko-średniotonowy wykonany jest z kopolimeru o firmowej nazwie EP-77. Wyposażono go w nieruchomy korektor fazy. Przetwornik odpowiadający za reprodukcję niskich tonów jest – dla poprawy sztywności i lepszej odpowiedzi impulsowej – wzmacniany kewlarem.
Tweeter to 22mm konstrukcja z poliamidu. Ukryty za specjalną metalową siateczką, tworzy komorę akustyczną. Specjalna nakładka z mikrofolii odpowiada za liniowość wysokich tonów i równomierny rozkład ciśnienia akustycznego. Umieszczona jest tuż przed przetwornikiem i pełni również rolę ochronną.
Wszystkie przetworniki to firmowe produkty Spendora.
Zwrotnica składa się z dziesięciu elementów. Na wszystkich widnieje logo Spendora.
Terminale głośnikowe zostały umieszczone w sporym zagłębieniu. Akceptują niemal każdy rodzaj końcówki. Zagłębienie to jest częścią bass-refleksu, który stanowi podwójną zwężkę Venturiego - system zamkniętych profili ze specjalnym przewężeniem, umożliwiającym dokładne określenie prędkości przepływu wydmuchiwanego powietrza.
Obudowę umieszczono na specjalnym cokole. Do cokołu przykręcane są metalowe kolce. Producent dorzucił również podkładki tłumiące.
Jakość wykonania kolumn Spendora wzbudziła nasz szacunek.
ODSŁUCH
Bardzo długo szukaliśmy odpowiedniej konfiguracji. Z elektroniką Krella kolumny zgrać się nie chciały. Brakowało muzykalności. Co dziwne, nie było wykopu na basie, do którego przyzwyczaiła nas integra Krella. Niektóre realizacje brzmiały zbyt drażniąco dla naszych uszu. Nie było również synergii ze wzmacniaczem Lebena.
Dopiero klasyczna końcówka mocy Nelsona Passa (Pass Aleph 5) wyciągnęła ze Spendorów wszystko, co najlepsze.
Jako źródło posłużył nasz oazowy Krell KAV 280CD. Zestawu słuchaliśmy z biernym przedwzmacniaczem: specjalnie wykonanym potencjometrem Alpsa z napylonymi rezystorami. Okablowanie Mundorfa: srebro z domieszką złota.
Na początek odsłuchu przenieśliśmy się do roku 1967. Zabrzmiały pierwsze takty The Moody Blues, z albumu Days of Future Passed.
Od razu zwróciliśmy uwagę na wyjątkową neutralność i bardzo dobrą stereofonię. Głos wokalisty unosił się w przestrzeni. Doskonale słychać było, że jest przetworzony. Dźwięk dawał dużą frajdę z odsłuchu, a jednocześnie niczego nie brakowało, nawet w porównaniu do najlepszych prezentacji. Skala i rozmach – to dwie najważniejsze cechy brzmienia tego fragmentu.
Jako kolejną płytę wybraliśmy album Schillera. Tam rozmach ma kluczowe znaczenie.
Kapitalnie zabrzmiał wokal Sarah Brightman. Był łagodny i znakomicie słychać było każde słowo. Niekoniecznie jest to normą przy tym nagraniu. Dźwięk rozchodził się po pokoju, uciekał na boki. Mieliśmy wrażenie, że całe pomieszczenie jest dokładne wypełnione muzyką. Brawo!
Nie ukrywam, że jestem rockową bestią, zasłuchaną w art rocku i rocku progresywnym, bez względu na datę nagrania. Biblią każdego rockmana są nagrania zespołu Pink Floyd. Wróciliśmy więc do utworu Time, z albumu Dark Side Of The Moon.
Zaczęło się niezbyt obiecująco. Zegary były wyraźnie przerysowane. Ciężko nam było je policzyć. Ale zejście basu znakomite. Wręcz sejsmiczne. Bębenki pięknie rozmieszczone w przestrzeni. Głos wokalisty namacalny. Może trochę zabrakło w tym wszystkim emocji. Ale gitara nie wyszła przed szereg. W sumie było całkiem dobrze.
If love is king – Barclay James Harvest, z albumu Welcome To The Show. Kolejna bardzo udana prezentacja. Głos wokalisty zabrzmiał bardzo przekonująco. Dobrze oddane uderzenie perkusji. W sumie dość muzykalnie i przestrzennie.
Płyta Brothers in Arms zespołu Dire Straits to nasz żelazny repertuar podczas niemal każdego odsłuchu. Pass Aleph 5 z kolumnami Spendora stworzył wrażenie uczestnictwa w wydarzeniach opisywanych w tekście. Oto Mark Knopfler jako „soldier of fortune”, czyli najemnik, na czele swojego oddziału przeprawia się przez rzekę. Jest mu obojętne w jakim celu walczy. Jest psem wojny. Bardzo ładnie zespolone wszystkie części pasma. Nienatarczywa góra, świetna, bardzo szczegółowa średnica i mocno zaakcentowany dół pasma.
Pełni nadziei usiedliśmy aby wysłuchać kolejnego fragmentu. Chuck Mangione już od pierwszych taktów czarował nas swoim głosem. Jego gitara była tak czytelna, że słychać było niemal każde muśnięcie struny. W pewnym momencie weszły bębny i sekcja dęta... Znakomicie wyważony dźwięk. Świetna średnica. Nic nie drażniło naszych uszu. Moc i wykop bębnów wprawiła nas w niemałe osłupienie – to rzadkość na tym fragmencie. Zasłuchani pozostaliśmy przez ponad 20 minut.
Na koniec znów powróciliśmy do elektroniki. Aero Jarre'a nie sprawiło uśmiechów na naszych twarzach. Niby wszystko na swoim miejscu: bas, przestrzeń, ilość szczegółów, ale rozczarował nas dźwięk syntezatora udającego fortepian. Nie był tak miękki i sugestywny jak zwykle. Szkoda.
Jako ostatnią włączyliśmy płytę zespołu Daft Punk – Random Access Memories.
Można powiedzieć, że odsłuch zakończyliśmy w doskonałych humorach, wysłuchując historii Giorgio Morodera, przy akompaniamencie Daft Punk. Ci z Was, którzy znają to nagranie wiedzą jak ważna jest tam sekcja basowa. Zabrzmiała bardzo sugestywnie, mocno i głęboko. Głos Morodera był doskonale czytelny. Całej jego historii wysłuchaliśmy z wypiekami na twarzy.
PODSUMOWANIE
Niewątpliwie Spendor D-7 to znakomite kolumny. Uznane w świecie wysokiej klasy audio. Już pierwszy kontakt z nimi daje poczucie obcowania z czymś wyjątkowym.
Wykonane z dbałością o każdy szczegół i dokładnie zestrojone. Na pewno do ich dobrego dźwięku przyczyniły się w jakiś sposób firmowe przetworniki i oryginalne rozwiązania.
Dobrze zestawione potrafią dać ogromną radość z odsłuchu.
Te drobne niedociągnięcia, na które zwróciliśmy uwagę, na pewno dałoby się wyrównać, choćby innym okablowaniem.
Jedno jest pewne: Spendory D-7 potrzebują wysokiej klasy elektroniki.
Pod względem zrównoważenia tonalnego i dynamiki jest to z pewnością wzorzec w swojej cenie.
Naszym zdaniem największą ich zaletą jest stereofonia. Z łatwością wypełniają dźwiękiem cały pokój. Słuchacz ma wrażenie obcowania z prezentacją 3D.
Zaś największa wada to trudność w konfiguracji. D-7 na pewno nie zagrają ze wszystkim.
Teoretycznie powinny znakomicie pasować do wzmacniacza Krella – niestety tak się nie stało.
A szkoda, bo chętnie widzielibyśmy je w naszej oazowej konfiguracji.
Oczywiście Spendory D-7 rekomendujemy do odsłuchu, dziękując raz jeszcze Darkowi Łężniakowi, z salonu Nautilus przy ulicy Malborskiej 24 w Krakowie, za wypożyczenie kolumn.
DANE TECHNICZNE:
Typ; kolumny podłogowe
Skuteczność: 90 dB
Moc: 200 W
Impedancja: 8 Ω
Pasmo przenoszenia: 29 Hz – 25.000 Hz
Budowa: 2,5-drożna
Przetworniki: Głośnik wysokotonowy: 22 mm LPZ, chłodzony cieczą, Głośnik nisko- średniotonowy: 180 mm, membrana Spendor EP77, Głośnik niskotonowy: 180 mm, membrana z kompozytu kevlarowego
Wymiary: 950 x 192 x 320 mm
Waga 21 kg/szt.
COPYRIGHT BY OAZA DŹWIĘKU 2024